W zasadzie… szczerze Wam powiem, że nigdy nie byłam zwolenniczką bursztynu. Jakoś źle mi się kojarzył. Przechadzając się nadmorskim deptakiem, na każdym stoisku widziałam bursztyn ( albo co gorsze – sprasowane drobinki bursztynu) oprawiony tak samo, w jakieś wywijasy – całkowicie gubiąc to, co w bursztynie jest najpiękniejsze (nie wspominam już nawet o obrazkach i innych pamiątkach, z czymś co przypominać miało bursztyn, bo zapewne wcale nim nie było). Taka forma biżuterii pasowała mi jedynie do niemieckich kuracjuszy. Oczywiście spowodowane było to tym, że w naszej okolicy turystów niemieckich jest strasznie dużo i to właśnie ich zazwyczaj widziałam przyozdobionych taką biżuterią. Jednak przyczyn tej formy biżuterii doszukiwać należałoby się w eksporcie biżuterii z bursztynem do Ameryki, która do czasu kryzysu finansowego była jednym z głównych odbiorców taniej biżuterii bursztynowej o charakterze pamiątkarskim.
Nie przyszło mi nawet na myśl, że ktoś kiedyś odczaruje dla mnie bursztyn z tego wrażenia i że sama zechcę go założyć, będąc osobą młodą i z upodobaniem raczej do nowoczesności. Wychodzi na to, że Maciuś jest moim czarodziejem! W jego wydaniu bursztyn jest piękny – chcę go nosić, chcę go fotografować i chcę się w niego wpatrywać, ponieważ forma jego biżuterii podkreśla piękno bursztynu i mimo nadania jej nowoczesnego wzornictwa, szanuje zaklęty w nim czas. To jest chyba to, co lubię w tej biżuterii najbardziej. Zresztą pamiętajcie też, że bursztyn jest głównie MADE IN POLAND, dlatego tym bardziej powinniśmy wspierać jego walory wzornicze. Popatrzcie sami na kilka przykładów;)
Pozdrawiam – Mika